lifestyle
Herbata powstała z powiek…

Ten zaskakujący tytuł ma swoje uzasadnienie – według jednej z legend herbata narodziła się z powiek mnicha buddyjskiego Bodhidharmy. Medytował on w jaskini w pobliżu klasztoru Shaolin przez dziewięć lat. Po kilku latach intensywnej praktyki poczuł senność. Rozczarowany swoją słabością, odciął sobie powieki i wyrzucił je. Po pewnym czasie z tych powiek wyrosły krzewy, których liście pomagały mu zwalczyć zmęczenie – Bodhidharma żuł je i dzięki temu czuł się rześko.
Bodhidharmie przypisuje się przeniesienie buddyzmu zen z Indii do Chin. Około roku 500 mnich ten pojawił się na chińskim dworze, jednak jego nauki były niezrozumiane przez cesarza, który go wyrzucił. Bodhidharma udał się do prowincji Henan, do klasztoru Shaolin, gdzie również nie spotkał się z akceptacją – tamtejsi mnisi nie wpuścili go za bramy.
Ostatecznie Bodhidharma osiedlił się na dziewięć lat w pobliskiej jaskini (która istnieje do dziś) i medytował, wpatrując się w ścianę. Jego długi okres medytacji był niezwykły – według podań jego nogi uschły na skutek długotrwałego siedzenia w pozycji zazen, a w niektórych wersjach opowieści przyrosły mu do tułowia. Ręce natomiast odciął, gdyż przeszkadzały mu w medytacji. Z odciętych powiek, jak głosi legenda, wyrósł krzew herbaciany. Liczne amputacje nie przeszkodziły mu jednak w napisaniu dzieła zatytułowanego „Nauczanie zen”.
Z czasem mnisi z klasztoru zaczęli doceniać Bodhidharmę i wpuścili go za bramy. Uważał on, że są zbyt senni, dlatego wprowadził ćwiczenia, które później ewoluowały w dzisiejsze kung-fu.
Buddyjscy mnisi szybko dostrzegli walory smakowe herbaty, pijąc ją często podczas medytacji. Nauczyli się jej uprawy i przetwarzania, tworząc rytuał picia tego niezwykłego napoju. Powstało wówczas powiedzenie: „Medytacja i herbata mają ten sam smak” – początkowo gorzki i zniechęcający, a z czasem, po kilku łykach i nabranie doświadczenia, staje się bogaty i wzbogacający.