lifestyle

Klipry herbaciane

Wracamy już do Anglii bram,
Za nami sztormów chyba sto.
Herbata w skrzyniach zgniła nam,
Lecz lepsze to niż morza dno.
— Grzegorz Hatylak, QFTRY

Czy wiecie, że to właśnie herbacie zawdzięczamy narodziny najpiękniejszych i najszybszych żaglowców w historii oraz pierwszych transoceanicznych regat? W XIX wieku smukłe, eleganckie klipry mknęły z Chin do Anglii, osiągając zawrotne — nawet według dzisiejszych standardów — prędkości przekraczające 20 węzłów. Ich ładownie wypełniały skrzynie z drogocenną herbatą. Liczyła się każda godzina, bo wilgoć zagrażała jakości liści, a statek, który jako pierwszy zawinął do Londynu, otrzymywał najwyższą cenę za towar i dodatkową premię. Rywalizacja była zacięta, a zyski — ogromne. Opłacało się więc inwestować w coraz szybsze i doskonalsze żaglowce.

Kres tej ekscytującej epoki przyniósł rok 1866. Do londyńskiego portu niemal jednocześnie wpłynęły trzy klipry, a nadmiar herbaty na rynku spowodował gwałtowny spadek cen. Od tej pory zrezygnowano z premii za szybkość, a dominację żagli zaczęły podważać nowoczesne parowce. Ostateczny cios zadały im linia kolejowa przez Przesmyk Panamski i Kanał Sueski, z którego klipry nie mogły korzystać z powodu niesprzyjających wiatrów.

Najsłynniejszym z herbacianych kliprów był Cutty Sark, zwodowany w 1869 roku w Szkocji. Zaprojektowany z myślą o wyścigu z czasem, był w swoim czasie najszybszym żaglowcem świata — potrafił pokonać 350 mil morskich w ciągu doby (ok. 650 km), rozwijając średnią prędkość 15 węzłów. Z jego smukłym kadłubem, imponującym bukszprytem i sześcioma piętrami żagli na grotmaszcie (ponad 3000 m² ożaglowania!), uznawany jest przez wielu za najpiękniejszy żaglowiec, jaki kiedykolwiek powstał.

Dziś Cutty Sark jest jedynym zachowanym kliprem herbacianym na świecie. Cumuje na stałe w suchym doku w londyńskiej dzielnicy Greenwich jako statek-muzeum — niemy świadek czasów, gdy o losach fortun decydował wiatr.


Powrót do bloga